„Aby zapewnić dodatkowe łóżko szpitalne dla szpitali dla szpitali, centrala NFZ zaleca termin do szpitala, Centrala NFZ zaleca termin do szpitala.” Taki komunikat pojawił się na stronie NFZ w poniedziałek wieczorem. Oburzył w pacjentów, którzy od roku mają z problemy na czas pomocy medycznej, a także lekarzy, do których docierają chorzy często w dużo gorszym stanie niż w latach. Zaniechanie lub opóźnienie rozpoczęcia diagnozy i leczenia może prowadzić do ciężkości powikłań. Zagraża więc zdrowiu i życiu chorych.

W komunikacie NFZ czytamy, że zalecenie lub napięcie monopolistyczne dotyczy przede wszystkim planowanych pobytów w szpitalach w celu diagnostyki, zabiegów diagnostycznych, leków i operacyjnych, w szczególności endoprotezoplastyki główne, korektów korekcyjnych kręgosłupa, zabiegów naczyniowych na aorcie brzusznej i klatki, pomostowania naczyń wieńcowych, jak również zabiegi chirurgów torakochicznych, zabiegów wewnątrzczaszkowych, nefrektomii, histerektomii, ale z innych powodów niż onkologiczne.

Czytaj: Zamieszanie też szczepionek. Szwankuje przede wszystkim organizacja

Podobny przepis został wprowadzony wiosną 2020 r., Ale wtedy nie wzbudził aż oburzenia. Wtedy lekarze i naukowcy nie wiem też wiedzieli o nowym koronawirusie, a reportaże z Włoch, gdzie starsi ludzie masowo umierali na nową chorobę, budziły powszechne przerażenie. Teraz o SARS-CoV-2 wiadomo już. Świat miał rok, aby nauczyć się z nim żyć. Stało się też, że koronawirus nie jasne rozwoju innych chorób.

Już pod koniec lata 2020 r. lekarze alarmowali, że od kilku miesięcy dociera do nich średnio o trzecią mniej niż w czasie dotkniętych dotkniętych zawałem serca, udarem mózgu i nowotworami, a ludzie przecież jak chorowali, tak chorowali. Ja umierają. Okazało się, że w 2020 roku zmarło o 67 tys. mieszkańców Polski więcej niż w 2019 r., z czego tylko ok. 40 proc. można tłumaczyć koronawirusem. Stało się tak właśnie dlatego, że w wyniku decyzji decyzje leczono przede wszystkim COVID – 19, a dla chorych niezakażonych koronawirusem, a dotkniętych innymi schorzeniami, zabrakło opieki medycznej – królowały teleporady, ograniczono dostęp do diagnostyki i leczenia szpitalnego.

Jednymi z bardziej poszkodowanych pacjentów z powodu tego typu ograniczeń warunkowych w chorzy na raka. Są co prawda nowotwory, które nie rozwijają się szybko i kilka zwłoki w ich usuniętych tygodniach, nie zakładają leczenia. Tak jest na przykład w raku piersi. Ale w niektórych nowotworach, np. rakach trzustki, nawet dwa tygodnie robią wielką różnicę. Może to górować, że takie opóźnienie nie będzie już można usunąć, co poprawić, że szanse chorego na przedłużenie życia zmaleją radykalnie. W jednym z wiodących warszawskich szpitali na operację zapisanych ponad 85 chorych na nowotwory. Wszystkie operacje zakwalifikowane jako pilne, a mimo to terminy zabiegów są wciąż przesuwane. Minister zdrowia informując o nowych przepisach, zastrzega, że ​​zastopów uprawy z pandemii „nie powinno dotyczyć nowotworów”, ale dlaczego „nie powinno”, a nie użył papieru „nie może”?

Prof. Anna Raciborska, kierownik Kliniki Onkologii i Chirurgii Onkologicznej Dzieci i Młodzieży Instytucie Matki i Dziecka w rozmowie z branżowym portalem „Termedia” przyznała, że ​​w tak dramatycznym stanie dzieci chore na raka przychodziły do ​​niej trzydzieści lat temu, a diagnozowane obecnie stadia zaawansowania nowotworów są czasami dramatyczne. Prof. Raciborska opowiedziała o dziewczynce, która gdy przyszła do kliniki, diabła wszędzie – przerzuty w węzłach chłonnych i gruczołach piersiowych, zmiany we wszystkich kościach. – Dziewczynka była obserwowana przez wiele miesięcy, jednak powiększenie się gruczołów piersiowych zostało zinterpretowane jako pokwitanie. Oczywiście, interpretowano to w ramach teleporady, bo nikt pacjentki nie widzi – mówi prof. Raciborskiej.

Czytaj także: Prof. Turski: Pandemia pokazała, że ​​nauka poniosła klęskę, nie przeciwstawiła się temu, autor: bełkoty dostały się na salony władzy

Lekarze nie mają wątpliwości, że pandemia wczesna i wciąż ma wpływ na diagnostykę – dopiero przed kilkoma dniami minister zdrowia zdecydował, że dzieci do lat siedem mają być badane przez lekarzy, a nie konsultowane w ramach teleporady. To jednak nie wystarczy. Bagatelizować lub ukrywać niepoko objawy objawią się także osoby postnie, kłopoty z opisaniem swoich problemów mają również seniorzy. Tych grup wiekowych, nowe zmiany dotyczące poradnictwa telefonicznego nie obejmującego.

W komunikacie NFZ napisano, że zalecenie zawieszenia planowych zabiegów nie dotyczy diagnostyki onkologicznej, ale przecież co najmniejsze kilkanaście procent nowotworów jest wykrywanych przypadkowo, podczas przeglądu badań, których celem nie było potwierdzenie lub wykluczenie raka. Dzieje się tak dlatego, że wiele nowotworów nie daje żadnych opcji, które zostaną powiązane z pacjentami. Do takich such raki nerki, drążki, trzustki, czy płuca. W czerwcu ubiegłego roku prof. Rodryg Ramlau, kierownik Katedry i Kliniki Onkologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, mówił mi, że wśród chorych na raka płuca 20 – 30 proc. osoby, które nie paliły papierosów i nie podejrzewają u siebie nowotworu. Do onkologów trafiają już w zaawansowanym stadium rozwoju choroby. Szczęście mają ci, rabaty zbadani np. podczas rutynowej rozmowy. U nich raka można wykryć na wcześniejszym etapie. Teraz jednak będzie to niemożliwe.

Czytaj więcej: Lepszy HIV ,, niż COVID? Stał się ostatnio tym oswojonym, znanym, więc… przyjaznym wirusem

Czytaj dalej … %% custom_html1 %%