COVID-19 miał swój początek w Chinach. Końcem grudnia 2019 roku potwierdzono tam siedem przypadków nadużyć płuc o nieznanej etologii u osób, które były związane z targiem w Wuhan, a które były związane z owocami morza i żywymi zwierzętami. Niespełna dwa tygodnie później Chiny przekazały wiadomość publiczną, jak wygląda efektja genetyczna nowego wirusa, który został rozpoznany na ich terytorium.

Do Polski wirus dotarł trzy miesiące później – 4 marca 2020 roku potwierdzono pierwszy przypadek u mężczyzny z Zielonej Góry. Już wtedy Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) nadała nowy nowy, nieznany mechanizm działania zakaźnej wywołanej koronawirusem – COVID-19.

Początek był czasem oddziaływania obostrzeń oraz ograniczeń związanych z funkcjonowaniem w przestrzeni publicznej. Od 11 marca 2020 roku, odkąd WHO otrzymuje status Komisji, przepisy państwowe zaczęły wprowadzać środki ochrony indywidualnej jako wyposażenie każdego obywatela, które korzystają z komunikacji miejskiej, sklepów, aptek i innych miejsc publicznych.

Mimo tego, że w Polsce nieogłoszono wciąż stanu stałego, od połowy marca zamknięto szkoły, teatry, kina i wyodrębniono działalność wszystkich innych instytucji kulturalnych. Uczniowie oraz uczniowie przeszli na nauczanie w oddalonym – wszystko po to, przez obliczenie rozprzestrzeniania się nowego koronawirusa.

Dopiero 20 marca 2020 r. oficjalnie w Polsce ogłoszono stan epidemii, a rząd zaczął wprowadzać następną normę. Zamknięte salony fryzjerskie, salony kosmetyczne, ograniczono zgromadzenia religijne, a Polacy otrzymali zalecenie, by nie wyjść na zewnątrz, z powodu sytuacji koniecznech. Za takie okoliczności uznano wyjście na zakupy, wizyty u lekarza, spacery i aktywność na świeżym powietrzu, jednak tylko w grupie rodziny.

– Jak zwykle, każdy kij ma dwa końce. Z jednej strony Dzięki działaniom postępującym i stworzonym jako lockdown udało nam się uzyskać efekt pierwszego ataku, która zebrała się na żywo w wielu krajach europejskich. Z drugiej strony niektóre decyzje były przesadzone lub po prostu bezsensowne i nietrafione. Pandemia jawa jasno, że jesteśmy całkowicie nieprzygotowani na skutek kryzysu. Nie ma żadnych procedur, żadnych scenariuszy i tak niestety jest do teraz, a przecież wiadomo, że pandemia nie ma okresowej karencji iw każdej chwili może się powtórzyć – mówi w dziwny z Interią ZDROWIE wirusolog prof. Krzysztof Pyrć z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Z perspektywy czasu dziś trudno w to uwierzyć, ale jedną z decyzji było zamknięcie lasów państwowych, co wywołało oburzenie wśród Polaków. Spodziewano się, że mają one realnie korzystne na zewnątrz w kraju, a wstęp do lasu, w oczach, obierał im możliwość spędzenia czasu na świeżym powietrzu. Dziesiątki tysięcy Polaków obsługujących petycję w tej sprawie, która jest odpowiedzialna za Ministerstwo Środowiska.

Pandemia zabroniła również tak prozaicznej czynności, jaką jest robienie zakupów. Wprowadzono wyznaczenie co do ilości osób przebywających w sklepie, a także ich wieku. Godziny dla seniorów obowiązywały od poniedziałku do godziny przez dwie godziny i wtedy zakupy robię tylko osoby po 60. roku życia. Polakom w zamian za umożliwiono robienie zakupów w porze nocnej. Olbrzymie kolejki pod supermarketami pojawiły się, że dodatkowe sklepy obsługują całą dobę. W czasach po chlebie pojechać nawet w środku nocy.

Wszystkie działania systemu na terenie Polski umożliwiają emisję wirusa. U pacjentów, którzy chorowali, otrzymano wysoką gorączkę, silny kaszel, uczucie duszności, aw oceny, które powstaje w wyniku oddychania, która wymagała mechanicznego wspomagania w postaci respiratora.

Od początku na całym świecie na COVID-19 zmarło prawie siedem milionów osób, jednak realistyczne szacunki mówią o około 20 milionach ofiar. Maksymalna kumulacja miejsca na terenie Europy. Odnotowano łącznie ponad 200 milionów przypadków wirusa, a 30 proc. wszystkich członków, których dotyczy COVID-19, dotyczy właśnie mieszkańców naszego kontynentu.

W trakcie trwania szpitala oraz placówki ochrony zdrowia zmuszone należy zbadać system leczenia oraz przeorganizować funkcjonowanie szpitala. Placówki POZ wprowadzają teleporady, w trakcie których pacjent miał możliwość kontaktu z oddziałową drogą telefoniczną, a szpitale organizowały “oddziały covidowe”, które umożliwiają leczenie i hospitalizację pacjentów. Pierwotna ochrona zdrowia, którą otrzymują środki ochrony osobistej: maseczek, rękawiczek, kombinezonów. Szpitale nie posiadały izolatek, a rozwiązania dotyczące urządzeń i dekontaminacji urządzeń medycznych, które są dostępne od zasobów właściwych.

W trakcie pojawiało się wiele kontrwersji związanych z zaopatrzeniem w sprzęt medyczny. Rząd, za kwotę 370 milionów złotych, zakupił ponad 2 tys. respiratorów do mechanicznego wspomagania oddechu pacjentów najciężej chorujących na COVID-19. Potwierdzono, że to tylko 60 sztuk tego rodzaju sprzętu do Agencji Rezerw Materiałowych. Sprawa Nadrzędna do Najwyższej Izby Kontroli powinna prowadzić postępowanie w tej sprawie, jednak prokurator umorzył postępowanie.

Pierwsza szczepionka przeciwko COVID-19 została wprowadzona na rynek w grudniu 2020 roku na terenie Unii Europejskiej, po wcześniejszej rekomendacji Europejskiej Agencji Leków oraz Komisji Europejskiej. Firma Pfizer wprowadza szczepionkę mRNA i pierwsze jej dawki trafiły do ​​Polski 26 grudnia 2020 roku. Pacjentami z grupy „0”, którzy jako pierwsi mieli zostać zaszczepieni, byli pracownikami szpitali, punktów aptecznych, studentów medycyny oraz osób właściwych związanych z ochroną zdrowia.

– Kiedy wprowadzono szczepienia przeciw COVID-19, aby uzyskać nadzieję, że możemy przejść w sposób bezpieczny przez leczenie. Niestety w Polsce zaprzestano działań, które miałyby na celu spowodowanie rozprzestrzeniania się wirusa. Pierwotnie, później – całkowicie. Zaczęliśmy masowo chorować, aw okresie jesiennym 2021 roku, z powodu słabego zabezpieczenia grupy wysokiego ryzyka, zmarło ponad 50 tys. osób więcej, niż w danym roku. Z czasem każdy z nas zaszczepił się lub zakaził i zaczął leczyć wirusa, co zmniejsza ryzyko wystąpienia choroby. Niestety, w Polsce koszt tego procesu był bardzo wysoki – komentuje prof. Pyrć.

Od 4 marca 2020 roku w Polsce na COVID-19 zachorowało 6 458 046 osób. Wśród nich znalazło się 5 335 801 osób, które wyzdrowiały. Przypadek kary, do dnia 14 marca 2023 roku w Polsce, powód w sprawie 119 046.

Ministerstwo zdrowia odnotowało również 176 196 przypadków dotyczących zarażenia koronawirusem u osób, które wcześniej wyzdrowiały.

– W tej chwili COVID-19 przeszedł z fazy pandemicznej, do endemicznej. Na początku 2020 roku pojawił się całkowicie nowy wirus. Nowy nie tylko dla i lekarzy, ale dla naszych pomocowych. Wszyscy byliśmy wrażliwi na kontakt i nie mieliśmy żadnych objawów obronnych. W wyniku choroby szybko się rozpowszechniło i jednocześnie zebrało źródło żniwo. W latach 2020-2021 w Polsce z powodu śmierci ponad 200 tys. osób – mówi prof. Pyrć.

W ciągu trzech lat od wybuchu pandemii COVID-19 doszło już kilka mutacji. Do tej pory wyróżniono wariant Beta, Gamma, Delta i Omikron. Ten ostatni wciąż jest z nami, a od początku marca przybywa nowych ofiar. Obecnie stosowane są przepisy art.

– Wirus zostanie z nami, będziemy chorować na covid, natomiast wszystko okaże się na to, że sytuacja się normuje i ryzyko, że pojawi się nowy, groźniejszy wariant spada z miesiąca na miesiąc. Z wykluczenia wychodzimy na dobre, co znajduje odzwierciedlenie w decyzji takiej organizacji jak Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, które usunęły wszystkie warianty wirusa z listami LZO – tych najczęstszych. Przechodzimy do etapu stabilizacji, jednak wirus zaczyna hamować dla jednostek. Niestety, w Polsce nie mamy dostępu do skutecznej terapii, która jest standardem w cywilizowanej części świata. Osoby z grupy ryzyka mogą co prawda wybrać leki prywatnie, ale nie wyobrażam sobie, żeby schorowana osoba z następną emeryturą, mogą chcieć sobie pozwolić na wydatek wielu tysięcy złotych – wpłata prof. Krzysztof Pyrć.

Sezon pomocy trwa, a przychodnie są zadawane przez pacjentów opieki na gorączkę, katar i kaszel. Tylko w grudniu 2022 roku grypę zachorowało 1,15 mln osób w kraju.

W przypadku COVID-19 lub grypy w przychodniach wykonujemy test. Jeśli wystąpi my grypę, której skutki występują krócej niż 48 godzin, włączymy leczenie oseltamiwirem, ponieważ zmniejszy się ilość objawów pogrypowych i skróci czas trwania choroby. W przypadku innych zakażeń wirusowych górnych dróg postępowania, w Polsce nie stosujemy leków przyczynowo. U takich pacjentów nadal pojawiają się objawy. Bardzo ważne jest, by wypoczywać, wysypiać się, zachowywać się stresująco. W aktualnym sezonie obserwujemy działanie mechanizmu. Często wygląda to tak, że jedna infekcja się kończy, a następna zaczyna się. Wielu pacjentów tak choruje od 3 do 4 miesięcy – mówi lek. Katarzyny Świątkowskiej.

– spokojniej podejdź też do diagnozy związanej z koronawirusem, nie obserwuję już takiej paniki, jakie miejsce na początku procedury – wdrożenie lek. Świątkowska.

CZYTAJ TAKŻE:

Ból brzucha i ból głowy – tak teraz objawia się COVID-19

Ciężki przebieg COVID-19. Kto jest w grupie ryzyka?

prof. Robert Flisiak: Nawet 150 tys. Polacy nie wie, że ma HCV

RSV, grypa i covid w natarciu. Po czym poznajemy, z czym mamy do czynienia?

Rodzice nie chcą szczepić dzieci, więc robią „ospa party”

Czytaj dalej…%%custom_html1%%