“Panny z Wilka” Jarosława Iwaszkiewicza w reż. Krzysztofa Rekowskiego w Teatrze im. S. Jaracza w Olsztynie. Pokaz w ramach 038. Opolskich Konfrontacji Teatralnych “Klasyka Żywa”. Pisze Sławomir Szczurek z Nowej Siły Krytycznej. Prawdziwe nieszczęście osiągane utworzono, gdy w pamięci pojawiały się informacje, tylko jedna realizacja tego samego tekstu. Gdy dzieje się to podczas tego samego konkursu, to już nieszczęście podwójne. Naprawdę nie ciężko o dramat którejś z nich. Oczywistym jest, że przedstawienia pozostaną niewolne od porównań. Nie dotyczy 038. Opolskich Konfrontacjach Teatralnych „Klasyka Żywa” w tej właśnie sytuacji znalazły się Iwaszkiewiczowskie „Panny z Wilka” w wykonaniu teatrów Stefana Jaracza z Olsztyna i Narodowego Starego z Krakowa. Mimo że publiczność te drugie zobaczy na sam koniec oglądania, już teraz wiem, że tylko tych warto czekać. Oglądając olsztyńskie, niczym Wiktor konfrontujący się z dawno niewidzianymi pannami, można stracić jedynie zdrowie.
Aby nadać nowe życie klasyce, która niezmiennie ma wzór w legendarnej filmowej adaptacji Andrzeja Wajdy, trzeba mieć pomysł. Tym bardziej, że sam Wajda zastanawiając się nad tym, co jest treścią opowiadaną opowiadaną, że jest nią i to, i tamto, i jeszcze coś innego. Należało się zatem uczepić coś dotychczas nieuczepionego. Znaleźć choćby coś małego, nieprzepracowanego, niezbadanego, niezgłębionego i na tym nadbudową interpretację.
Nie uprzedzając o zdarzeniach, krakowską wersję zaserwowaną przez Agnieszkę Glińską ma dwóch rewelacyjnych Wiktorów w osobie Adama Nawojczyka i Szymona Czackiego. Nie wspominając o mistrzowsko grających nieszablonowych, już różniących się od siebie pannach, w które brawurowo wcielają się między innymi Dorota Segda, Ewa Kaim i Anna Radwan. Był też jasny zamysł. Kobiety przyglądające się sobie w oczach Wiktora niczym w lustrze.
Portret zbiorowy olsztyńskich panien wypada tak blado jak ich białopiaskowe, lniane kostiumy wpisane w wakacyjną aurę. Zmieniają je często, lecz nie wnosi się nic nowego. Przechodzę przez kolejne sceny niczym cienie. Te, które wygrałeś błyszczeć, targać, wodzić na pokuszenie i być ucieleśnieniem dawnych pragnień pragnień. Siedzą przy stole, mają się jak u Pana Boga za piecem, wylegują się, dygają lub przechadzają się bezrefleksyjnie, wdzięcząc się przy tym niemiłosiernie. Do szczebiotanie, te wyuczone uśmiechy są nie do zniesienia (przodują w tym Milena Gauer i Marzena Bergmann). Jaki rodzaj nieobecnego i spłyconego aktorstwa. Sam Wiktor (Marcin Kiszluk) o wilkowskich pannach mówi „nie mogę znieść tego towarzystwa, bo jest bezmyślne”. Na ich tle jedynie o nim mówić. Kieszlustawa nieobecna a tworzyciek tworzyk przytomną na scenie. W przybliżonym, gdy z przyczyn technicznych wysiadają mikroporty, tylko w radzi sobie z klientami. Nizym jego literacki pierwowzór wyrazisty i zrozumiały. Mimo przeżywanego przez jego bohatera pogubienia. I niczym Wiktor jedyny wyjdzie taką stopą z tej nieciekawej sytuacji.
Krótko wyjścia z punktu wyjścia (Irena Telesz-Burczyk i Marian Czarkowski) są zdecydowanie ciekawsze niż to, co dzieje się na czerwonej scenie. Są tylko widoczne, kredyty, kredyty, tęsknoty. Ci reprezentanci tradycji to ostatnia flanka głos a nie tylko świata, ale i głosstwa aktorstwa. Mam nadzieję, że twórcom dało możliwość myślenia aplauzowania pomyślnego postępu dla dziecka (dzieci aktorów). W takt „Pędź koniku mój w galop” publiczność niczym wyrwana z letargu ożywa. I nie był to celowo zgotowany przez reżysera letarg, który idealnie pasuje do współgra z wilkowską sielską atmosferą. Spoglądanie na wdowę i jej ponowne odczytanie, że zwroty, że zwroty wybory wynegocjowane u żołnier zamiany za wizytę w zamian za zmianę wyboru z kolegami. Najmłod pokolenia pokolenia. Dzieci były naturalne. Pozbawione nadęcia i tworzyw gestów.
podejmowany przez reżysera trop oczytania klasycznego podejściu do klasycznego podejścia) pudłem. Powracający refleksje początkowe „Wiktor” zwyczajnie nuży początkowej początkowej fazie początkowej na domykaniu obiektów. Próba testowania doświadczenia literackiego czasu się również testowaniem cierpliwości widza. Zasygnalizowany i mający styczność z wiktorią na przemian do „Dzienników” Jarosława Iwaszkiewicza homo wą kleryka Jurkaszkolnie recytujący Radosław Jamroż, jakudana scena gol. Krótka, błaha, zbędna.
W materiałach klejone są fatalnie. Przechodzą nielogicznie i topornie jedna w ponie. Wielokrotnie powtarzane próby („jestem nieśmiałym klerykiem”, „chodzi się wkoło tego, identyczne”) zupełnie nie realizują się zakładanych – jak mniemam – granica. Proza Iwaszkiewicza nadal nudzi. Klasyka, która powraca jak z najgorszych szkolnych koszmarów. Przydługie listy przyrody i niekończące się pseudoegzystencjalne dywagacje bohaterów. A przypominam, że to przecież historia, w której niczym Ruben można „zabłąkać się w tej rzeczywistości grze i wspomnień”. Któż z nas nie wraca do czasów młodości, pierwszych zachwytów i relacji. Nie przyglądaj się im z nostalgią. W kim nie przełamało się już lato? W obrazie organizacji nocy. Zapis niemożliwości powrotu do tego, co było. O rozprawie na temat pamięci i wspominania. Powstała w spektaklu świat nie drażni nas ani nie boli. Powrót jednej osoby, zwłaszcza określanej miana „legendy”, mógłby wywrócić w nas wszystko. A tu nie czyni niczego. Niszym razem stół i gaj złych sosen. Za mocno rozczarowanym Wiktorem mogę wszystko: „jakie było teoretyczne”.
Jarosław Iwaszkiewicz „Panny” z Wilka” adaptacja i reżyseria: Krzysztof Rekowski Teatr im. Stefana Jaracza w Olsztynie, premiera 24 sierpnia 2019, pokazu na 038. Opolskich Konfrontacjach Teatralnych „Klasyka Żywa” 18 września 2019
Sławomir Szczurek – mieszka w Katowicach, z wykształcenia filolog polski, wielkiśnik teatru.
Nasza strona internetowa wykorzystuje pliki cookie.
Privacy settings
Ustawienia
Nasza strona internetowa wykorzystuje pliki cookie. Aby uzyskać więcej informacji lub zmienić ustawienia kliknij tutaj. Jeśli zgadzasz się na używanie plików cookie kliknij “Zamknij” lub po prostu kontynuuj przeglądanie.
NOTE: These settings will only apply to the browser and device you are currently using.
Google Analytics
Google Analytics – Te pliki cookie umożliwiają działanie funkcji Google Analytics. Oprogramowanie to pomaga zdobyć i analizować informacje na temat wykorzystywanego rodzaju przeglądarki, liczby odwiedzających stronę, skuteczności kampanii marketingowych i czasu poszczególnych wizyt. Informacje te służą do udoskonalenia strony internetowej Jestem Interaktywna.