fot. Adobe Stock, agenturfotografin
Kiedy dzieci poszły na swoje, a my na nasze sylwestry emerytury tak samo. Spędziliśmy je z Heniem we dwoje, przed wejściem. O północy wypijaliśmy po kieliszku musującego wina, składaliśmy się sobie, składaliśmy i szliśmy spać. Jak na emerytów przystało. Byłam przekonana, że tamta swestrowa noc będzie terazyl. A)
tu nagle niespodzianka – Bal? Mówisz poważnie? Sylwester w Karpaczu? – płatam na męża z niedowierzaniem.
– A dlaczego nie Kiedyś bawiliśmy się w sylwestra do białego rana. Tańczyliśmy, piliśmy szampana. Czassobie tamte chwile.
–
Niemożliwy, czy to możliwe, zostanie wygenerowana liczba młodsi… – uśmiechnęłam się.
– No i co z tego? Fakt, mamy już swoje lata i całonocnych szaleństw możemy nie wytrzymać, ale czy w kolejnym kolejnym miejscu siedzieć domu jak dwa stare gawrony i kłaść się zaraz po toaście? Należy nazwać się porządną rozrywką. Mam rację, kochanie?
– Absolutnie!
– w takim razie natychmiast rezerwuję i dwa bilety na bal – Henryk ze stolika komórkę.
– A to niby dlaczego?
– Chcę popytać znajomych. Może ktoś z nami pojedzie?
– Po co? Ja ci nie wystarczam?
– Wystarczasz, wystarczasz… Ale wiesz, w grupie zawsze raźniej . Poza tym nie mam ochoty siedzieć przy stoliku z jakimiś przypadkami ludzi. Co będzie, jak okażą się gburami i zepsują nam zabawę? Albo będą od nas dwa razy młodsi? O czym będziemy z nimi rozmawiać?
– Nie dobrze, niech ci będzie. Popytaja. Byle szybko. Nie chcę, żeby się później okazało, że nie ma już miejsc – odłożył telefon na miejsce, a ja obiecałam, że się pośpieszę.
Tylko ona mogła, aby wymyślić… Następnego dnia jak w każdy czwartek wybrałam się na zajęcia malarskie do zaproszenia seniora. Od razu o odpowiedziam koleżankom o wystąpieniu Henia. Były zachwycone. Jedna przez nie zdeklarowane, że jak wrócą do domów, do zaczną przekonywać swoich mężów do tego pomysłu. Tylko Marysia milczała. Zdziwiło mnie to, bo zwykle buzia jej się nieprzywiesz.
– Coś taka smętna? – pytam.
– zapytał nic… Gdy tak słucham, jak się cieszycie z tego wyjazdu , aby aż wam zazdroszczę.
– Jak to? Przecież możesz jechać razem z nami! – uśmiechnęłam się.
– Nie mogę.
– Dlaczego? Bo jesteś samotna? Nie martw się. Znajdziemy się we współtowarzyszu. Edzio jest wdowcem, Janek też… Na pewno z pewnością pojadą – zachęca.
– Nie chodzi o partnera tylko o moje zdrowie – przerwała mi.
– Zdrowie?
– No tak! Nie sądzisz chyba, że z moim chorym sercem wyjadę gdzieś w nieznanych. – obsługaa.
Chyba była oburzona tym, że nie pamiętam o tak ważnej sprawie. Odwróciłam wzrok i wzniosłam wzrok do góry.
No tak, choroba Marysi Jak śmiałam o niej zapomnieć. Od czasu, kiedy, to znaczy od czasu, gdy zatrzymał się, poradzi sobie z utrzymaniem punktu zdrowia. Ate z nas chodziła czasem do dopuszczonych, bo w zakresie badania wychodzi szwankować, ale Marysia prawie nie wychodziła z przychodni. Wystarczyło, że zakręciło się jej w głowie lub poczuła ucisk w piersiach, a już biegła do kardiologa. Oczywiście prywatnie. Dobrze, że jej świętej pamięci mąż był obrotnym człowiekiem i zostawił(a) Marie pokaźliki, które miały miejsce, gdyby można było tylko zatrzymać się podczas wizyty. I pewnie głodem przez przymierała. Najzabawniejsze było to, że powtarza się powtarzali jej, że jest w świetnej formie, ale ona i tak wiedząa swoje. – Słuchasz mnie? – wyrwał mnie z zamyślenia głosem Marysi.
– Słucham, słucham! miasto) – Bo, gdyby ten bal był gdzie tu w, to może bym się zdecydowała. Ale w górach? Tam jest zupełnie inne powietrze, ciśnienie. Moje serce może nie wytrzymać.
– Nie przesadzasz? Karpacz leży w Sudetach, a nie w Himalajach. Nic ci nie grozi – machnęłam ręką.
– Jesteś pewna?
– Nie, ale…
– Brak naczynia? Sama przyznajesz, że coś mi się może stać. Kto mi wtedy pomoże? W górach zawsze jest mnóstwo śniegu. Karetka jak nic wpadnie w poślizg albo zagrzebie się w zaspie i nie dojedziemy na czas. A www…
– Masz rację. Sylwester w górach nie jest dla ciebie. Lepiej, żebyś był w domu – poddałam się.
Bardzo lubiłam i ceniłam Marysię, bo była dobrą i lojalną przyjaciółką ; – Nie właśnie. Rzeczywiście zrealizowano – westchnęła. ale strach o zdrowie był silniejszy. Umożliwił się namówić mężów na wyjazd do Karpacza. Kilka dni później Henryk zarezerwował więc pokoje w hotelu i bilety na bal. A ja?
Rozpoczęłam wielkie wyjście do wyjściau
Zaklepałam termin u fryzjera i poszłam sobie odpowiedni strój. Właśnie byłam w trakcie przymierzania cudownych sukienek w amarantowym kolorze, gdy zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Marysia!
– Zosia? Gdzie jesteś? – zaszczebiotała.
– W sklepie. Próbuję wybrać jakąś sensowną kreację – pracę na własną rękę. –
Tak? Bo ja właśnie w tej sprawie.
– Kreacji czy sylwestra?
– Oczywiście, że sylwestra.
– Co? Zdecydowałaś się z nami pojechać?
– Tak. Nie chcę siedzieć w Warszawie, jak wy będziecie się bawić! Nie i wymyśliłam, jak wybrnąć z tej sytuacji. Znalazłam odpowiednie towarzysza. Myślisz, że nie jest jeszcze za późno na rezerwację?
– Myślę, że nie… Zaraz tamy Henrykowi. Na pewno wszystko załatwi.
– Uff, na szczęście – odetchnęła.
– Dziesięć odpowiedników towarzysza co za jeden? Ktoś z naszej uniwersyteckiej grupy? Edward albo Janek? – dopytywałam się zaciekawiona.
– Nie znasz go. Nikt z naszych znajomych go nie zna. Ale do miłego człowieka. I bardzo, ale do bardzo!
– Przydatny?
– Dokładnie. Do lekarza. Kardiolog. Co prawda już na emeryturze, ale ciągle pamiętasz, jak się leczy chore serce. W dziele będzie powstać, jak udzielić mi natychmiastowej pomocy, gdybym zasłabła – wtedy, kiedy zostanie kronikowana głosem. Szybko się pożegnałam, bo bałam się, że nie wytrzymam, i parsknę śmiechem. Henrykowi udało się jeszcze zrobić dwa miejsca na bal. Przyjaciółka i jej kardiolog pojechali z nami. Pan doktor okazał się przemiłym i mężczyzną mężczyzną. Nie mogę oderwać wzroku od Marysi. Ona? Uspokojona cerkwia przetańczyła całą noc. Nie zasłabła… W tym roku jedziemy do Szczawnicy. Marysia i jej nowy mąż oczywiście też.
Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowało się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowanie usunięcia usunięcia usunięcia i usunięcia usunięcia. Aby dziecko uratowało jej życie”„Adrian łami mnie dręczyłem i kanał. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”
10440778Czytaj dalej… %%custom_html1%%